2009-09-08
Na zakończenie 5. Spotkań z Filmem Górskim zapraszamy na "Wycieczkę bez programu – górska wycieczkę w stylu retro" z przewodnikami i muzyką, organizowaną we współpracy z Muzeum Tatrzańskim i Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym. W niedzielę, 13 września, o godz. 10.00 spotykamy się w Kuźnicach. Stroje i sprzęt z epoki mile widziane! Organizatorzy obiecują niespodzianki: niezwykłe historie, muzyka, poczęstunek i...
Kontakt tel. 664 940 850.
Jednym z najznamienitszych spośród turystów tatrzańskich XIX wieku był Tytus Chałubiński (1820-1889), nazywany z racji znajomości gór „królem Tatr”. Chałubiński rozwinął, podpatrzony u ks. Stolarczyka, styl wielodniowych wypraw w Tatry w towarzystwie wielu przewodników tatrzańskich i swoich przyjaciół. Nazwał je „wycieczkami bez programu”, bo dopiero w górach wybierał cel wyprawy, w zależności od pogody, fantazji i umiejętności uczestników. Tak opisał nastrój tych wypraw:
„...Idziemy systematycznie, wolno, ale za to z bardzo krótkimi odpoczynkami. Prawie o zachodzie słońca jesteśmy dobrze nad granicą lasów, w długiej, już prawdziwie alpejskiej dolinie, wiodącej do przełęczy zwanej „Polskim Grzebieniem”. Nie troszczymy się wiele, że wieczór zapada. Droga wprawdzie długa, ale dobrze znajoma, nawet bardzo wygodna; zresztą mamy jakąś szansę oświetlenia księżycowego, choć niebo nie zupełnie jest czyste. W najgorszym razie, na przypadek ciemności lub niepogody, będziemy nocować gdziekolwiek bądź, byle jeszcze w krainie kosodrzewiny. Mamy namiot, zapasy, orkiestrę i śpiewaków, a powietrze „Wirchów” już czarodziejski wpływ swój wywiera”. (Tytus Chałubiński: Sześć dni w Tatrach. W: „Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego”, 1879, s. 49).
Chałubiński chodził w góry z wieloma góralami, „rasowymi” przewodnikami tatrzańskimi jak Jędrzej Wala, Maciej Gąsienica-Sieczka, Szymon Tatar, Wojciech Roj i innymi, ale zabierał także „chłopów pod torbę” – liczną grupę tragarzy wysokogórskich oraz muzykantów, ze słynnym Bartłomiejem „Bartusiem” Obrochtą na czele. Towarzyszył mu też w tych wyprawach Jan Krzeptowski Sabała, który wieczorem, przy huczącej watrze, miał w zwyczaju grać na „złóbcokach”, a następnie, ku uciesze gości, opowiadać różne tatrzańskie legendy i swoje wspomnienia myśliwskie. Górale chętnie tańczyli przy watrze, a zdarzyło się kiedyś, że słynnego „zbójnickiego” zatańczyli specjalnie dla Chałubińskiego na Lodowym Wierchu. Nocowano w czasie tych wypraw zwykle przy ognisku, w tatrzańskich kolebach, albo pod gołym niebem. Nic dziwnego, że te romantyczne wyprawy Chałubińskiego miały liczne grono zwolenników, których „jegomość Ałubiński”, jak zwykli mówić o nim górale, zabierał latem w góry. Bywał z góralami na większości odwiedzanych w tym okresie szczytów tatrzańskich. Miał też „żyłkę” rasowego taternika i szukał w górach swoich własnych, awcześniej nie uczęszczanych lub rzadko odwiedzanych, dróg skalnych
Tekst: Wojciech Szatkowski (Muzeum Tatrzańskie)
(EM)